niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 3

Rozdział III - Niespodziewane Spotkanie

Mistrz Eliksirów skulił się na swoim łóżku, od ponad godziny próbował zasnąć. Ale upragniony sen nie przychodził. Był rozbity. Przed spotkaniem z Lordem wszystko wydawało się takie proste… O ile bycie szpiegiem może być proste. A teraz? Jego życie prywatne miało stanąć do góry nogami. W jego życie miała już nie długo wtargnąć dziewczyna… Właściwie młoda kobieta… Miał ją chronić, poślubić… Nawet mieć z nią dziecko. To go przerastało. Bał się tego zadania bardziej niż czegokolwiek innego… Głupio mu się było przyznać nawet przed sobą ale najbardziej przerażała go myśl kochania się z dziewczyną. Będą śmierciożercą powinien być wzorowym kochankiem, ale prawda była taka, że był świadkiem licznych orgii, ale tylko je obserwował i to nigdy nawet nie do końca, zawsze wymawiał się czymś. Odkąd stracił Lily nie potrafił myśleć o czymś takim jak seks. To było takie odległe… Jego romantyczna część osobowości zawsze widziała ten pierwszy raz ze swoją jedyną i ukochaną Lily. A że ona już nie żyła, to i marzenia o intymnej sferze spychał na bok. Mimo, że czasem czuł ogarniające pożądanie nigdy nie zaspokajał się sam, zawsze zimny prysznic dobrze mu robił… A teraz? Jak przemoże się żeby obnażyć swoje ciało przed kimś obcym? Wiedział, że jego pokryte licznymi bliznami i blade ciało nie było tym, czym młoda dziewczyna mogła by się zachwycić… Nie był kimś odpowiednim dla młodej i atrakcyjnej gryfonki. Był nikim. Wiedział to, był strzępkiem człowieka. Tylko w swoich komnatach potrafił być sobą, jedyną osobą która coś o nim wiedziała była Minerwa. Ale teraz nawet ona nie mogła mu pomóc. Musiał wypełnić powierzone mu zadanie, czy chciał czy nie chciał. Chociaż może lepiej byłoby zginąć niż je wykonać. Przed oczami stanęła mu twarz Lily, która smutno na niego patrzyła. Nie! Musi jakoś sobie dać radę. On – Severus Snape nie może się poddać. Z tą myślą udało mu się nareszcie zasnąć.



***

- Alexander! – Hermiona rzuciła się na szyję wysokiemu blondynowi i pocałowała mocno na przywitanie. Chłopak tak samo mocno spragniony jej ust oddał jej zachłannie pocałunek.

- Witaj Aniołku. – czule przywitał swoją ukochaną, złapał ją w talii i poprowadził do swojego pokoju. Dziewczyna z zadowoleniem rzuciła się na jego łóżko wtulając się w jego pościel, gdzie zapach chłopaka był intensywny.



- Jak wakacje? – spytał kładąc się koło niej i czule pogłaskał jej rumiany policzek.

- Puste były bez ciebie. – uśmiechnęła się słodko mrugając do niego.

- Moje były takie same. – pochylił się aby ją pocałować, jedną dłoń wplątał w jej włosy. Drugą gładził jej ramię, pieścił skórę opuszkami palców. Dziewczyna przytuliła go mocno, zadowolona, że w końcu ma chłopaka koło siebie. Czuła jak palce Alexandra powoli wślizgują się pod bluzkę i mocują się z zapięciem stanika. Pozwoliła mu na to, gdy uparte zapięcie nie stwarzało już problemów, dłoń gryfona delikatnie objęła jej pierś. Jęknęła z zachwytu w jego usta. Lubiła taki pieszczoty, co prawda nigdy się jeszcze nie kochali, ale na takie „zabawy” pozwalali sobie dość często. Lekko zszokowana poczuła na swoim brzuchu usta Alexa, jego ręce zajmowały się tym czasem pozbawiania jej bluzki. To przecież nic groźnego, przemknęło jej przez myśl. Jej naga skóra żywo odbierała nieznane jej dotąd bodźce. Pocałunki chłopaka zdawały się okrywać każdy najmniejszy kawałek jej ciała. Gdy językiem podrażnił jej sutki momentalnie poczuła jak twardnieją, to było cudowne doświadczenie. Alexander widząc, że dziewczynie się to podoba, zajmował się jej biustem kilka ładnych minut. Całując je, liżąc, masując dłońmi sprawił, że Hermiona wygięła się w łuk oszołomiona pieszczotami. Było jej cudownie. Chłopak, który już dawno marzył o czymś więcej jedną dłoń delikatnie pomasował wewnętrzną część uda, dziewczyna zadrżała.

- Alex nie. – wyszeptała. – Nie jestem jeszcze gotowa. – Nie wierzył jej widział, jak żywo reagowała na jego pieszczoty. Musiała już być gotowa. Wsunął jej dłoń pod majtki i uśmiechnął się.

- Oczywiście że jesteś gotowa. – szepnął jej do ucha czując wilgoć w podbrzuszu dziewczyny.

- Nie proszę nię. – jęknęła, gdy jej ciało przeszyła fala rozkoszy spowodowana dotykiem chłopaka.

- Będzie dobrze. – zdecydowanym ruchem rozsunął jej uda i podwinął spódniczkę.

- Nie! – miała dość siły, żeby zrzucić chłopaka z siebie. Oszołomiony zleciał z łóżka i przyglądał się Hermionie. Szybko się ubrała i wybiegła z pokoju. Pluł sobie w brodę, może za szybko sobie pozwolił na to? Może trzeba było dłużej ją pieścić? Cholera, zaklną w duchu.

Gryfonka biegła na oślep, drogę przysłaniały jej łzy ciurkiem spływające po policzkach. Nie patrzyła gdzie biegnie. Mugolski Londyn znała bardzo dobrze, więc nie obawiała się niczego… Usłyszała tylko pisk opon, odwróciła głowę i zobaczyła pędzący w jej stronę samochód…



***



Spojrzał na zegarek była 17:13. Wyciągnął się zadowolony, miał dobry humor. Przespał ładnych kilka godzin i smutki wraz ze zbawiennym snem zniknęły. Podszedł do szafy i wyciągnął czarny T-Shirt i takiego samego koloru spodnie. Szybko się przebrał, czarne włosy związał w kitek i wyszedł z sypialni. Na co mam ochotę? Zapytał sam sobie w myślach. Sok pomarańczowy durniu, skarcił go głosik w głowie. W domu nie usiedzę, stwierdził. Hogsemode odpada, Pokątna też… To Orange Pub w mugolskim Londynie. Mieli tam taki pyszny sok! No to postanowione, skierował się do Zakazanego Lasu do punktu aporatcyjnego. Chłodny wiatr uderzył go w twarz gdy tylko wyszedł z zamku. Wciągnął rześkie powietrze całym sobą. Wolnym krokiem szedł rozkoszując się ciszą jaka panowała na błoniach. Jeszcze tylko dwa tygodnie i miało jej tu nie być. Miała ustąpić krzykom, kłótniom, śmiechom i żartom. Ale teraz tutaj była, wsłuchał się w nią i wyciszył. Wolny od jakichkolwiek myśli i trosk dotarł do polanki. Aportował się z cichym pyknięciem. Znajdował się w niewielkim parku, wybrał to miejsce bo nigdy nie było tutaj wiele ludzi. Ruszył wolnym krokiem do ulubionej kawiarenki. Właśnie miał zamiar skręcić w jedną z niewielkich uliczek, gdy to co zobaczył sprawiło, że zapomniał o swoim celu. Jakieś 50m od niego biegła zapłakana Granger. Kierowała się w stronę ulicy, przez łzy nie widziała że jedzie rozpędzony samochód. Severus słyszał już pisk opon i głośny klakson, widział przerażoną minę gryfonki gdy spostrzegła auto. W trzech potężnych skokach znalazł się koło niej i mocno łapiąc za ramię ściągnął z jezdni. Drobnym ciałem Hermiony wstrząsnął szloch, chcąc nie chcąc Snape przytulił do siebie zapłakaną dziewczynę.



Czy obiecujesz chronić moją córkę?

Tak.

- Dziękuję. – wyszeptała dziewczyna do swojego wybawiciela, podniosła głowę i spojrzała na mężczyznę który trzymał ją w ramionach. Nie poznała go od razu. Lśniące czarne włosy spięte w kucyk, lekki uśmiech na twarzy, błyszczące ulgą oczy.

- Profesor Snape? – spytała z niedowierzaniem



Jak wam się podoba?Komentować !!! Anastazja Fill

2 komentarze:

  1. Świetne ! Czekam na więcej :*
    Jeszcze dziś ?? Please ϟ

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Dziękuje, tak rozdział 4 pojawi się dziś około 19 Anastazja Fill <3

      Usuń