Dedykowany dla Kasi C Rozdział VIII - Malfoy
przyjacielem?
Jasne promienie
słońca padły na twarz śpiącej dziewczyny, dokuczały jej do tego stopnia, że
otworzyła oczy. Spojrzała na zegarek, była 6.38. Właściwie mogła jeszcze trochę
pospać, no ale… Na ósmą i tak jest śniadanie, więc dużo by jej to nie zajęło.
Pogładziła dłonią swoją atłasową pościel. Była taka miękka w dotyku, aż chciało
się ją czuć pod palcami. Z nie chęcią zwlokła się z łóżka i poszła do łazienki.
Wzięła długą, relaksującą kąpiel, w końcu rozpoczynała rok szkolny, musiała
mieć siłę. Zrobiła lekki makijaż, włosy splotła w jeden grupy warkocz i ubrała
się w szkolne szaty. Z uśmiechem stwierdziła, że brakowało jej tego. Tych szat,
tego wstawania… Po prostu szkoły. Była dopiero 7.20. Miała ponad pół godziny,
nie chciało jej się już iść do Wielkiej Sali, Ruda pewnie jeszcze się
szykowała, Harry z Ronem pewnie spali, a Alex… Jakoś nie pałała wielką radością
na myśl spotkania się z chłopakiem Owszem był jej bliski, ale po tym co się stało
na wakacjach… Jakoś nie czuła się z nim tak dobrze, łudziła się, że może uda im
się to odbudować, ale chyba nie było już co ratować… Jej uczucia były niemalże
wygasłe. Usłyszała pukanie. Kto to może być? Przecież, nikt z moich przyjaciół
nie wie, gdzie mam swoje komnaty. Myślała. Chociaż? To może być Marta.
Otworzyła drzwi.
- Malfoy? – w
drzwiach stanął tleniony. Swoje blond włosy miał staranie uczesane, a w szarych
oczach, nie było tej pogardy co zawsze, tylko uśmiech był przyprawiony odrobiną
drwiny.
- Jak widać. –
uśmiechnął się do niej miło. Malfoy miło? Cholera, świat staje na głowie! –
Idziesz na śniadanie?
- Malfoy, powiedz
jasno o co ci chodzi? – warknęła.
- A o co ma mi
chodzić? Kobieto jesteśmy sąsiadami… Jakbyś nie wiedziała. – dodał z ironią. –
To co tak bardzo mną gardzisz, że już się bardziej nie da? – popatrzył na nią z
miną skrzywdzonego dziecka. Wybuchła śmiechem.
- No dobra, wygrałeś.
Idziemy. – wyszła ze swojej komnaty i zapieczętowała ją kilkoma zaklęciami.
- Po co ci takie zabezpieczania?
Przecież tu i tak nikt nie może wchodzić. – stwierdził.
- No niby tak, ale
jak to mówią przezorny, zawsze ubezpieczony. – uśmiechnęła się do niego. O
dziwo chłopak odwzajemnił jej uśmiech.
- Co racja, to racja.
– przyznał. – Gran… Hermiono co ty na to jeśli zakopiemy topór wojenny?
Właściwie to jesteśmy już prawie dorośli, nie ma co się kłócić, jak jakieś
bachory. – przystanął i spojrzał w jej czekoladowe oczy.
- Kim jesteś i co
zrobiłeś z Malfoy’em. – wrednie wyszczerzyła się.
- Hermiono poważnie,
proszę. – widać, że naprawdę mu na tym zależało. – Tak w ogóle to przepraszam,
cię za wszystkie przykrości z mojej strony. – Hermiona jeszcze nigdy nie
widziała i nie słyszała, aby Tleniona Fretka, kogoś przepraszała… I to w
dodatku – ją… Szalmę… Ale mimo to, uwierzyła mu. Jego głos był naprawdę
szczery.
- No dobra Draco. –
podała mu rękę, którą ku jej zdziwieniu szarmancko pocałował. Spłonęła
rumieńcem.
- Dzięki. – jego
szare oczy uśmiechały się do niej jak nigdy, nie było w nich ani krztyny dawnej
zawiści.
- Nie ma za co Smoku.
– odpowiedziała mu. – Wierzysz, że na powitanie mamy OPCM ze ślizgonami.
- Poważnie? – spytał
zadziornie.
- No. I wiesz co tam
jest taki, wredny blondas… Kurcze myślisz, że jakoś wytrzymam z tą fretką? –
spojrzała niewinnie się uśmiechając.
- Mówisz, że wredny?
– z radością zauważyła, że kontynuował jej zabawę.
- I to jak. Aż
wytrzymać się z gościem nie da. – teatralnie załamała ręce.
- Jakby ci się będzie
naprzykrzał to daj znać. – odpowiedział jej w tym samym tonie.
- Dobra. –
uśmiechnęła się do niego promiennie. Jeszcze nigdy z nim tak naprawdę nie
rozmawiała. Ku swojemu zdziwieniu Draco był dobrym rozmówcą, umiał żartować,
był inteligentny. Harry czy Ron tak nigdy nie potrafili, przy nich zawsze
musiała odpowiednio dobierać słowa. Nie wspominając już o Aleksandrze.
- Hermiono, powiedz
mi co ty widzisz w tym kretynie Swan’ie? – zapytał ni stąd ni zowąd.
- Szczerze? –
popatrzyła się w jego stalowoszare oczy. – Nie wiem Draco.
- To ja mam to
wiedzieć? – spytał całkiem poważnie. – Jak dla mnie to debil, podziwiam cię, że
z nim tak długo wytrzymałaś…
- Dzięki. – zaśmiała
się. – Skoro już się czepiamy tego tematu, to co się stało, że od dłuższego
czasu jesteś sam?
- Nie znalazłem,
żadnej normalnej laski ostatnio. – wzruszył ramionami, w jego głosie dziewczyna
wyczuła gorycz.
- Aż tak źle Smoku?
- Niestety. – stanęli
w drzwiach do Sali Wejściowej, Draco puścił Hermionę przodem, a sam wszedł za
nią. – Do zobaczenia na OPCM Mała. – pożegnał, klepiąc ją po ramieniu.
- Cześć Smoku. –
uśmiechnęła się. Oboje skierowali się do swoich stołów. Hermiona usiadła koło
Harrego, Rudzielców i Anny jeszcze nie było. Naprzeciwko nich siedział
Alexander.
- Aniołku czy mi się
wydawało, że przyszłaś z Malfoy’em? – oburzony spytał jej chłopak.
- Tak, Al. –
odpowiedziała mu chłodno, nie patrząc nawet na niego. Zwróciła się do
przyjaciela – Harry, gdzie Rudzielce nasze?
- Ron jeszcze nie
wstał, a co z Ginn i Anną to nie wiem. – uśmiechnął się przepraszająco.
- Trudno, jak się
spało?
- Strasznie źle bez
ciebie Kwiatuszku. – zaczął się przymilać Alex..
- Pytałam Harrego. –
sarknęła, spoglądając na swojego chłopaka.
- Czy nie uważasz, że
przesadzasz Miona? – syknął mrużąc oczy. – Przychodzisz z Malfoy’em i jeszcze
mi sceny robisz?
Zielone oczy
Alexandra błysnęły wrogo, gdy patrzył na Hermionę. Był zły, nawet wściekły.
Miał dość jej zachowania, ale mimo wszystko ją kochał. Patrzył spod
przymrużonych powiek, na te czekoladowe oczy, w których zatracił się już 2 lata
temu, patrzył na ten zadarty nosek, który teraz marszczył się zdegustowany, gdy
dziewczyna patrzyła na niego chłodno. Widział w niej swój świat, swoje życie,
mimo że nie układało im się ostatnio… Właściwie to nie chciał się na nią
złościć, ale… Ale nie mógł, miał porywczy charakter, a ona?! Jak mogła mu to
zrobić?! Im… Jemu i Harremu– tak wiedział, że Potter się w niej kocha… ale czy
mógł na to coś poradzić? Właściwie nic? Mógł tylko współczuć koledze…
- Będę się spotykała
z tym kim uważam Swan! Czy tego chcesz czy nie. – syknęła.
Patrzyła na niego z
obrzydzeniem, jej pełne usteczka były wrednie wykrzywione. Brązowe loki
schludnie zaczesane do tyłu, mieniły się w blasku słońca, które przebijało się
przez sklepienie Wielkiej Sali.
- Musimy sobie coś
wyjaśnić Hermiono. Chodźmy. – wstał od stołu.
Spojrzał na nią
wyczekująco, ale dziewczyna uśmiechnęła się drwiąco. Oczy zabłyszczały jej tak…
tak niebezpiecznie. Nie wiedział, co się stało z tą Hermioną, którą kochał. Z
tą, którą pożegnał się w ostatnim dniu szkoły. Teraz, on była inna. Może miała
mu to za złe, że chciał się z nią kochać? Nie… Przecież, mówiła mu że nie.
- Ja nic nie muszę
Alex. – zaakcentowała mocno wypowiedziane zdanie.
Severus przypatrywał
im się z niepokojem, widział że dziewczyna byłą poruszona rozmową ze swoim
chłopakiem, ale coś dziwnego się z nią stało… Takie przynajmniej miał wrażenie,
widział jej drwiące spojrzenie, gdy przypatrywała się blondynowi. Była inna.
Nie była tą dziewczynką, którą znał. Zastanawiał się, co właściwie się stało? O
co im poszło. Spojrzał na stół Ślizgonów, Draco też uważnie przypatrywał się
ich rozmowie. Czyżby Smok był w to zamieszany? Będzie musiał z nim porozmawiać.
- Hermiono my musimy
porozmawiać. – poprosił.
W jego głosie nie
było już złości, zielone ślepia patrzyły się na Hermionę błagalnie, gdy ta z
uśmiechem wpatrywała się w chłopaka.
- No cóż, Alex –
zaczęła. – Przykro mi, ale NAS już nie ma.
Jej głos brzmiał
hardo, przez chwilę w czekoladowych oczach zabłysnął smutek, ale zniknął tak
szybko jak się pojawił. Odwróciła wzrok od niego i spojrzała na Dracona,
uśmiechając się smutno. Smok odpowiedział jej niepewnym uśmiechem, ale dodało
to gryfonce otuchy.
- Co mam on, a czego
nie mam ja? – warknął nachylając się nad stołem Aleksander.
- Wiesz, co? On nie
chciał mnie zgwałcić, tak jak ty. Taka jest różnica.
Jej złowrogi szept
usłyszał tylko Harry, zakrztusił się sokiem dyniowym, który właśnie pił. Czy to
prawda? Czy ten Swan chciał ją zgwałcić? Nie potrafił jakoś w to uwierzyć, ale
Hermiona nigdy nie kłamała… i to nie w takiej sprawie…
- Ale… - zaczął się
tłumaczyć.
- Swan, nie ma ale.
Widzę ,że nie podoba wam się mój blog. Tylko Kasia komentuje. Chciałabym ,żeby jeszcze inni komentowali. Czy to tak trudno wyrazić swoje zdanie .... Anastazja Fill
Bardzo dziękuje za dedykację <3
OdpowiedzUsuńDziwie się innym że nie komentują tak wspaniałego bloga :)
Trafilam na twojego blogq przypatkiem ale musze stwierdzic , ze ta historia jest super .lece dalej ..weny :*
OdpowiedzUsuń