poniedziałek, 27 stycznia 2014

Rozdział 5

Rozdział V- I września

Severus spojrzał z udręczoną miną na zegarek. Już za 3 godziny kończył się ten spokój. W zamku miała pojawić się ta cała hałastra. Wakacje nieubłaganie się skończyły, a wraz z nimi kawalerski etap jego życia. Teraz musiał zająć się pewną czekoladowooką Gryfonką. Z resztą nie tylko ją miał na głowie. Musiał też pomóc Malfoy’owi w jego zadaniu. Te wakacje obfitowały w składanie przysięg wieczystych. Najpierw Lordowi, że zajmie się jego córką a później Narcyzie, że pomoże jej synowi. Czy to naprawdę nie za dużo na jednego człowieka? Nie dość, że był podwójnym agentem, to jeszcze musiał niańczyć dwoje nastolatków. Ależ Severusie, panną Riddle chcesz się zająć, wiesz o tym, sarknął wredny głosik w jego głowie. Chcąc nie chcąc poszedł do łazienki, zdjął ubranie i stanął przed lustrem. Uważnie przyjrzał się swojemu ciału. Było blade, pokryte bliznami. Jedyną zaletą były widoczne mięśnie. Właściwie, nie było tak źle. Zdjął bokserki. Spojrzał na swoje przyrodzenie. No Severusie, nie masz się czego wstydzić, przed Granger. Wszedł po prysznic. Ciepła woda relaksowała go jak nic innego. Wyzbył się wszelkich wspomnień wsłuchując się w szum wody. Po zbawiennej godzinie osuszył się i ubrał. Ręcznie zapinał swoją nauczycielską togę, w której było dość dużo guzików. Wysuszył włosy i nadał im odpowiedni charakter, iście Snape’owski. Zerknął na zegarek, zostało mu półtorej godziny wakacji. Skierował się do Pokoju Nauczycielskiego w którym miała się odbyć narada dotycząca nowego roku szkolnego. Wychodząc ze swoich prywatnych komnat zabezpieczył je, dotarła do niego niechciana myśl, że być może one już nie długo nie będą takie prywatne. Nie cieszyło go to bardzo. Nie lubił dzielić swojego życia z kimś innym, miał nadzieję, że będzie miał trochę czasu zanim ten plan zostanie wcielony w życie i uda mu się przywyknąć do tej myśli…

Otworzył drzwi do Pokoju Nauczycielskiego.

- Witaj Severusie. – przywitał go dyrektor, Snape zauważył że czekali tylko na niego. I dobrze, skomentował w myślach. Zajął swoje miejsce, po lewicy Dumbledore’a.

- No to możemy już zacząć, skoro jesteśmy już wszyscy. – zaczął starzec uśmiechając się dobrotliwie. – Chciałem wam oznajmić o kilku sprawach, do naszej szkoły przyjedzie uczennica z Beuxbatons. Marisol Larios, dziewczyna będzie na szóstym roku, sam sprawdziłem jej umiejętności wraz z profesorem Snapem. – Mistrz Eliksirów przypomniał sobie testy dziewczyny.

Dziewczyna stała nonszalancko oparta o stolik w klasie do transmutacji, uśmiechała się pogodnie.

- No więc Marisol przywołaj do siebie ten wolumin. – poprosił dyrektor, pokazując jej księgę leżącą na komodzie w rogu klasy.

- Accio księga. – jasny głosik z lekkim francuskim akcentem odezwał się w klasie. Wolumin posłusznie przyfrunął do niej, opadając na jej wyciągniętą dłoń.

- Dobrze panno Larios. – skomentował Severus. – Chcę zobaczyć ładne zielone ptaszki. Wyczaruje je pani dla mnie? – zaśmiał się drwiąco.

- Tak professeur! Avis! – małe zielone ptaszki „wyskoczyły” z jej różdżki.

- Wyśmienicie Marisol! – zaklaskał dyrektor, według Severusa nie było się czym podniecać, Granger też to potrafiła. Widział nawet jak kiedyś zabawiała tym pierwszaków.

- Merci. – skinęła głową, na jej twarzy pojawił się iście ślizgoński uśmieszek, spodobał się on Mistrzowi Eliksirów.

- A patronusa pani umie przywołać? – zapytał odgarniając włosy z czoła.

- Oui. Expecto Patronum. – duża wilczyca stanęła dumnie koło jej boku, dziewczyna pogłaskała ją czule po pysku i widmo zniknęło.

- Jestem pod wrażeniem. – sucho stwierdził, doskonale wiedział o tym, że Potter już na 3 roku potrafił wyczarować patronusa.

- Proszę oznaczyć drzwi krzyżem. – poprosił dyrektor.

- Flagrate. – dźwięczne francuskie er śpiewnie wydobyło się z ust dziewczyny. Na drzwiach pojawił się płonący znak.

- Brawo! Dla mnie jeszcze bukiet kwiatów i została pani przyjęta do szkoły. – uśmiechnął się dobrodusznie siwobrody starzec. Snape nie zgadzał się z nim w zupełności, powinni testować ją co najmniej kilka dni, powinna pisać testy. Ale co on może w starciu z Dumbledore’m.

- Orchideus! – czerwone róże, które pojawiły się w jej dłoni wręczyła starszemu mężczyźnie.

- Gratulacje! Została pani przyjęta, jeszcze tylko tiara panią przydzieli. – dziewczyna spojrzała na nich pytająco.

- Dyrektor włoży pani na głowę stary kapelusz, który przydzieli panią do odpowiedniego domu. Wydaje mi się jednak, że to nie jest potrzebne, ale dyrektor się uparł. – wyjaśnił jej szeptem, gdy starzec zniknął na chwilę, aby pojawić się za chwilę z tiarą. Ostrożnie nałożył ją na głowę dziewczyny.

- Slytherin. – oznajmiła tiara zmęczonym głosem, nie opadając jej nawet na czoło. Dyrektor szybko ją zdjął z dziewczyny.

- No więc, profesor Snape ci wszystko wyjaśni, bo on jest opiekunem tego domu, a więc teraz twoim wychowawcą dziecko. Ja już muszę iść, profesor później odprowadzi cię do domu. – wyszedł z klasy zostawiając ich samych.

- Poszło gładko. – stwierdziła swobodnie.

- Gdzieżbym się tego spodziewał Larios. – wykrzywił się z wrednym uśmiechem, on sam testował jej wiedzę jak tylko pojawiła się u Malfoy’ów, tylko dlatego nie stawiał żadnych protestów przy tak szybkim przyjęciu jej do szkoły.

- Hmmm, nie wiem professseur. – w jej oczach pojawił się wesoły błysk, który tak często u niej widział podczas wakacji.

- No dobrze, wiesz wszystko o moim domu co masz wiedzieć, Draco i Blaise ci wyjaśnili mam nadzieję. – bardziej oznajmił niż zapytał.

- Tak. – kiwnęła głową.

- Więc wiesz jakie obowiązki wchodzą w zakres Prefekta, którym masz zostać? – tym razem zapytał, wiedział jak Dracon do tego podchodzi, więc wolał się upewnić.

- Mamy pilnować młodszych roczników, pomagać im. Możemy odejmować punkty, mamy obowiązek patrolować korytarze i pomagać nauczycielom. – wyrzuciła na jednym tchu.

- Tak właśnie panno Larios. – uśmiechnął się po raz pierwszy szczerze do niej.

- Więc wiemy, że odnajdzie się na szóstym roku. – mówił dalej Albus. – Została też mianowana prefektem, zamiast panny Parkinson. – widząc pytające spojrzenia nauczycieli wyjaśnił. – Po ostatniej aferze z nią w roli głównej, wolimy nie ryzykować.

- Aferze? – odezwał się Filius Flitwick.

- Nie warto o niej wspominać. – wtrąciła McGonagall. – Decyzja już jest podjęta, więc nie ma co jej podważać.

- Tak właśnie. – stwierdził dyrektor. – Kolejną sprawą o jakiej chciałbym was poinformować jest Bal Wieku.

- Bal? O czym mówisz Albusie? – zdegustowany spytał Mistrz Eliksirów.

- Raz na sto lat w szkole odbywa się Bal Wieku. Bardzo huczny bo biorą w nim udział uczniowie z ostatniego stulecia. Czeka nas więc sporo pracy, żeby go przygotować. Odbędzie się on 27 grudnia. Uczniowie mogą w nim brać udział, ale tylko szósta i piąta klasa. Prefekci mają obowiązek wam pomóc. Każdemu z was przydzielę obowiązki i ucznia do pomocy. Macie może pomysł o jakim temacie zrobić ten bal? – zwrócił się do kolegów.

- Może anioły i diabły. – zaproponowała Sprout.

- A może wampiry i wilkołaki? – spytała profesor mugoloznastwa.

- Jasne to znaczy, że Lupin już strój ma gotowy. – sarknął Mistrz Eliksirów.

- Zgadzam się z Severusem, to nie jest dobry pomysł. – skwitowała McGonagall.

- To anioły, diabły i demony? – podsumował Albus. – Kto jest za. – ponad ¾ nauczycieli zgodziło się. – To postanowione. Kolejna sprawa… - zamyślił się.

- To chyba tylko tyle miało być. – odezwała się wice dyrektor.

- Tak, chyba tak. – uśmiechnął się wesoło. – Minerwo proszę cię oczekuj już powoli uczniów. – poprosił patrząc na zegarek, nie wiedząc kiedy do Powitalnej Uczty zostało niespełna 20 minut. – Hagridzie ty również, a my do Wielkiej Sali. – zaklaskał z radością dwulatka.



Hermiona szukała w pociągu wolnych miejsc. W końcu znaleźli jeden przedział wolny. Weszła pierwsza, a za nią przyjaciele. Ginny, Harry, Ron, Victor i Alex. Dziewczyny usiadły koło swoich chłopaków, a Złoty Chłopiec z Rudzielcem naprzeciwko nich. Nie odzywali się do siebie, Harry którego Hermiona traktowała jak brata, dowiedział się o zachowaniu Alexandra i teraz łypał na niego spod byka. Nie mógł mu tego darować, pomimo tego, że Hermiona już dawno to zrobiła. Z resztą nie lubił go ogólnie, był bratem dla dziewczyny, ale tak naprawdę maskował w tym swoje uczucia. Jego braterska miłość już dawno przekształciła się w inne uczucie. Sam nie wiedział kiedy, ale zaczął rozumieć po tym jak mu nie wyszło z Cho. Każdą inną dziewczynę porównywał do niej, ale żadna nie sięgała jej do pięt. Wiedział, że ona go nie kocha, ale mógł być blisko niej i to się liczyło.

- Miona, Ron zebranie prefektów. – do ich przedziału wparowała Padam Patil. – A tak w ogóle cześć. – uśmiechnęła się do nich.

- Chodź Rudzielcu. – wyszczerzyła się wrednie do Rona, który zdawał się nie mieć ochoty ruszyć się gdziekolwiek.

- Idę, idę. – wymamrotał czerwieniąc się. Szybkim krokiem skierowali się do przedziału Prefektów. Zauważyli, tylko jedną nową osobę. Ciemnowłosą dziewczynę z emblematem Slytherin, siedzącą koło tlenionej fretki. Otworzyli drzwi i zajęli swoje miejsce.

- Cześć. – rzucili tylko na przywitanie.

- Witam wszystkich zebranych. – odezwała się Prefekt Naczelna, Marta Grenier. – A w szczególności nową koleżankę. – wszystkie spojrzenia zwróciły się w jej stronę. Uśmiechnęła się nieśmiało. – Chciałabym wam przedstawić Marisol Larios, która zastąpi nam Pansy Parkinson. Została przydzielona do Slytherin’u na szósty rok, wcześniej chodziła do Beuxbatons.

- Co się stało z mopsem? – spytał Ernie.

- Wyrażaj się Macmillan! – upomniała do Marta. – Nie powinno was to interesować.

- Miło cię poznać. - Hanna wyciągnęła do niej rękę, nie wiedziała czy nowa ślizgonka ją przyjmie, ale zrobiła to z uprzejmości.

- Cześć wam. Naprawdę cieszę się, że mogę być tutaj z wami. – uśmiechnęła się do nich.

- Koniec czułości. – Wtrącił Alan Toit, drugi Prefekt Naczelny. – Przechodzimy do konkretnych spraw.

- Jutro o godzinie 15.30 mamy zebranie z nauczycielami, mają nam coś do przekazania. Co nie wiem, ale na pewno to jest coś ważnego. Tyle przynajmniej zrozumieliśmy z listu od dyrektora. Co do uczniów, w tym roku dochodzi nam do pilnowania 100 pierwszaków.

- Stówa? To nie przesada? – obruszył się Malfoy. – Rok temu było ich ledwo 50 a i tak jaki był z nimi problem.

- Nie damy sobie rady… Dzieciaków w klasach jeden do pięć jest u mnie w domu około 70. A co ja zrobię jak dojdzie mi 25 maluchów? Ten nie umie tego, ten tego. To będzie paranoja. – dołączyła się Hermiona.

- Dlatego do każdego z domów dojdzie jeszcze jeden prefekt. Do Slytherin’u dołączy Balise Zabini, do Gryffindoru Potter, do Revenclaw’u Victor Swan, a do Hufflepuff’u Susan Bones. – oznajmił Alan.

- I myślisz, że w trójkę damy radę? Jedno z nas załóżmy ma lekcje do 17.00, drugi patroluje korytarze, a trzeci zostaje na pastwę z dzieciakami? – wtrąciła się Hanna.

- Nie macie wyjścia. Poza tym, są jeszcze dodatkowe zmiany w naszym gronie.

- Jeszcze? Co tym razem. – Malfoy wydawał się być znudzony tą rozmową.

- W związku z tym, że maluchów jest tak dużo i coś się szykuje w Hogwarcie, Dracon i Hermiona zostają pomocnymi Prefektami Naczelnymi, a na ich miejsce wchodzą: u ślizgonów Mikael Lind, a u gryfonów Ginny Weasley.

- Dlaczego? – Padma zadawała się być tym oburzona, od zawsze chciała być na tym stanowisku, a to co? Jej dobra koleżanka…

- Ja i Malfoy? – Hermiona popatrzyła zdziwiona.

- Jak widać Granger. – uśmiechnął się do niej tleniony.

- Spokój. – zarządził Toti.

- To nie fair! Ślizgoni i Gryfoni będą mieli o jednego prefekta więcej.

- Przypominam ci Macmillan, że Prefekci Naczelni mają więcej obowiązków, niż wy. Poza tym moją oni prywatne komnaty. I nie zawsze są w stanie pilnować odpowiednio dzieciaków. Was jest troje w każdym domu i tak ma być. – przypomniała Marta.

- A teraz Dracon, Hermiona oddajcie mi swoje odznaki Prefektów. - oboje posłusznie odpięli srebrne znaczki i podali starszemu koledze.

- Te są dla was. – Marta podała im złote odznaki. – Padmo, Hanno proszę odnaleźć pozostałe osoby, które mają do nas dołączyć. Dziewczyny wstały i szybko opuściły przedział. Nie minęło 10 minut, a w przedziale zrobiło się tłoczno. Było tak ciasno, że Hermiona musiała usiąść Harremu na kolanach (który był tym zachwycony, ale tego nie okazał); Ginny Victorowi, a Marisol Malfoy’owi.

- Skoro mamy komplet. Chciałabym poinformować nowo przybyłych, że zostaliście mianowani prefektami. Żeby w każdym domu było po 3 prefektów, gdyż w tym roku dołączy do Hogwartu 100 nowych uczniów.

- To dlaczego ze Slytehirnu i Gryffindoru jest dwóch nowych? – spytał Victor.

- Panie Swan, czy pozwolił nam pan dokończyć? – zirytował się Alan.

- Przepraszam. – wybąknął.

- Tak lepiej. Dlatego jest ich dwoje, bo Dracon i Hermiona zostali mianowani Prefektami Naczelnymi. I nie pytaj więcej o nic. – dodał szybko widząc, że szatyn otwiera buzię.

- Dla nowych. Musicie poznać nasze zasady. Hermiono proszę wyjaśnij je. – Marta zwróciła się do świeżo upieczonej Prefekt Naczelnej.

- Macie obowiązek pilnować porządku w swoich domach, zajmować się i pomagać młodszym uczniom. Zwłaszcza pierwszo- i drugoklasistom. Macie również obowiązek pomagać nauczycielom i patrolować korytarze. Możecie korzystać z łazienki prefektów, znacie hasło do gabinetu Dumbledore’a, możecie odejmować punkty i w klasach jeden – trzy dawać szlabany, ale tylko w uzasadnionych przypadkach. Nie obowiązuje was cisza nocna. To chyba tyle. – uśmiechnęła się do Rudej.

- No i macie słuchać się Prefektów Naczelnych. – dodał Malfoy, z wrednym uśmieszkiem.

- Tak, dokładnie. Oboje mają rację. – podsumował Alan. – Teraz możecie wrócić do swoich przedziałów. Pamiętajcie, żeby dopilnować, żeby wszyscy wysiedli z pociągów. Malfoy, Granger wy zostajecie. – stwierdził, gdy oboje skierowali się do wyjścia.

- Nie zapominajcie, że teraz jesteśmy na równi. – zaśmiała się Marta. – Nie musicie nas ślepo słuchać, sami podejmujecie decyzje, które uważacie za stosowne.

- Jakoś dalej nie mogę w to uwierzyć. – zarechotał Malfoy.

- Nie dziwię ci się Dracon. – uśmiechnął się Alan.

- Dobra, zmywamy się. Musimy objeść wszystkie wagony, żeby obczaić, gdzie mamy pierwszaków. Musimy ich bezpiecznie do łodzi powsadzać. – uśmiechnęła się Marta.


 Przepraszam ,że tak późno ale dopiero wróciłam do domu. Jak wam się podoba. Kolejny rozdział dodam około 19. :) Komentować !!!!! Anastazja Fill

1 komentarz:

  1. Świetne. Prosiłabym o ile to możliwe żeby rozdziały były odrobinę dłuższe :)

    OdpowiedzUsuń