Rozdział III -
Niespodziewane Spotkanie
Mistrz Eliksirów
skulił się na swoim łóżku, od ponad godziny próbował zasnąć. Ale upragniony sen
nie przychodził. Był rozbity. Przed spotkaniem z Lordem wszystko wydawało się
takie proste… O ile bycie szpiegiem może być proste. A teraz? Jego życie
prywatne miało stanąć do góry nogami. W jego życie miała już nie długo wtargnąć
dziewczyna… Właściwie młoda kobieta… Miał ją chronić, poślubić… Nawet mieć z
nią dziecko. To go przerastało. Bał się tego zadania bardziej niż czegokolwiek
innego… Głupio mu się było przyznać nawet przed sobą ale najbardziej przerażała
go myśl kochania się z dziewczyną. Będą śmierciożercą powinien być wzorowym
kochankiem, ale prawda była taka, że był świadkiem licznych orgii, ale tylko je
obserwował i to nigdy nawet nie do końca, zawsze wymawiał się czymś. Odkąd
stracił Lily nie potrafił myśleć o czymś takim jak seks. To było takie odległe…
Jego romantyczna część osobowości zawsze widziała ten pierwszy raz ze swoją
jedyną i ukochaną Lily. A że ona już nie żyła, to i marzenia o intymnej sferze
spychał na bok. Mimo, że czasem czuł ogarniające pożądanie nigdy nie zaspokajał
się sam, zawsze zimny prysznic dobrze mu robił… A teraz? Jak przemoże się żeby
obnażyć swoje ciało przed kimś obcym? Wiedział, że jego pokryte licznymi
bliznami i blade ciało nie było tym, czym młoda dziewczyna mogła by się
zachwycić… Nie był kimś odpowiednim dla młodej i atrakcyjnej gryfonki. Był
nikim. Wiedział to, był strzępkiem człowieka. Tylko w swoich komnatach potrafił
być sobą, jedyną osobą która coś o nim wiedziała była Minerwa. Ale teraz nawet
ona nie mogła mu pomóc. Musiał wypełnić powierzone mu zadanie, czy chciał czy
nie chciał. Chociaż może lepiej byłoby zginąć niż je wykonać. Przed oczami
stanęła mu twarz Lily, która smutno na niego patrzyła. Nie! Musi jakoś sobie
dać radę. On – Severus Snape nie może się poddać. Z tą myślą udało mu się
nareszcie zasnąć.
***
- Alexander! –
Hermiona rzuciła się na szyję wysokiemu blondynowi i pocałowała mocno na
przywitanie. Chłopak tak samo mocno spragniony jej ust oddał jej zachłannie
pocałunek.
- Witaj Aniołku. –
czule przywitał swoją ukochaną, złapał ją w talii i poprowadził do swojego
pokoju. Dziewczyna z zadowoleniem rzuciła się na jego łóżko wtulając się w jego
pościel, gdzie zapach chłopaka był intensywny.
- Jak wakacje? –
spytał kładąc się koło niej i czule pogłaskał jej rumiany policzek.
- Puste były bez
ciebie. – uśmiechnęła się słodko mrugając do niego.
- Moje były takie
same. – pochylił się aby ją pocałować, jedną dłoń wplątał w jej włosy. Drugą
gładził jej ramię, pieścił skórę opuszkami palców. Dziewczyna przytuliła go
mocno, zadowolona, że w końcu ma chłopaka koło siebie. Czuła jak palce
Alexandra powoli wślizgują się pod bluzkę i mocują się z zapięciem stanika.
Pozwoliła mu na to, gdy uparte zapięcie nie stwarzało już problemów, dłoń
gryfona delikatnie objęła jej pierś. Jęknęła z zachwytu w jego usta. Lubiła
taki pieszczoty, co prawda nigdy się jeszcze nie kochali, ale na takie „zabawy”
pozwalali sobie dość często. Lekko zszokowana poczuła na swoim brzuchu usta
Alexa, jego ręce zajmowały się tym czasem pozbawiania jej bluzki. To przecież
nic groźnego, przemknęło jej przez myśl. Jej naga skóra żywo odbierała nieznane
jej dotąd bodźce. Pocałunki chłopaka zdawały się okrywać każdy najmniejszy
kawałek jej ciała. Gdy językiem podrażnił jej sutki momentalnie poczuła jak
twardnieją, to było cudowne doświadczenie. Alexander widząc, że dziewczynie się
to podoba, zajmował się jej biustem kilka ładnych minut. Całując je, liżąc,
masując dłońmi sprawił, że Hermiona wygięła się w łuk oszołomiona pieszczotami.
Było jej cudownie. Chłopak, który już dawno marzył o czymś więcej jedną dłoń
delikatnie pomasował wewnętrzną część uda, dziewczyna zadrżała.
- Alex nie. –
wyszeptała. – Nie jestem jeszcze gotowa. – Nie wierzył jej widział, jak żywo
reagowała na jego pieszczoty. Musiała już być gotowa. Wsunął jej dłoń pod
majtki i uśmiechnął się.
- Oczywiście że
jesteś gotowa. – szepnął jej do ucha czując wilgoć w podbrzuszu dziewczyny.
- Nie proszę nię. –
jęknęła, gdy jej ciało przeszyła fala rozkoszy spowodowana dotykiem chłopaka.
- Będzie dobrze. –
zdecydowanym ruchem rozsunął jej uda i podwinął spódniczkę.
- Nie! – miała dość
siły, żeby zrzucić chłopaka z siebie. Oszołomiony zleciał z łóżka i przyglądał
się Hermionie. Szybko się ubrała i wybiegła z pokoju. Pluł sobie w brodę, może
za szybko sobie pozwolił na to? Może trzeba było dłużej ją pieścić? Cholera,
zaklną w duchu.
Gryfonka biegła na
oślep, drogę przysłaniały jej łzy ciurkiem spływające po policzkach. Nie
patrzyła gdzie biegnie. Mugolski Londyn znała bardzo dobrze, więc nie obawiała
się niczego… Usłyszała tylko pisk opon, odwróciła głowę i zobaczyła pędzący w
jej stronę samochód…
***
Spojrzał na zegarek
była 17:13. Wyciągnął się zadowolony, miał dobry humor. Przespał ładnych kilka
godzin i smutki wraz ze zbawiennym snem zniknęły. Podszedł do szafy i wyciągnął
czarny T-Shirt i takiego samego koloru spodnie. Szybko się przebrał, czarne
włosy związał w kitek i wyszedł z sypialni. Na co mam ochotę? Zapytał sam sobie
w myślach. Sok pomarańczowy durniu, skarcił go głosik w głowie. W domu nie
usiedzę, stwierdził. Hogsemode odpada, Pokątna też… To Orange Pub w mugolskim
Londynie. Mieli tam taki pyszny sok! No to postanowione, skierował się do
Zakazanego Lasu do punktu aporatcyjnego. Chłodny wiatr uderzył go w twarz gdy
tylko wyszedł z zamku. Wciągnął rześkie powietrze całym sobą. Wolnym krokiem
szedł rozkoszując się ciszą jaka panowała na błoniach. Jeszcze tylko dwa
tygodnie i miało jej tu nie być. Miała ustąpić krzykom, kłótniom, śmiechom i
żartom. Ale teraz tutaj była, wsłuchał się w nią i wyciszył. Wolny od
jakichkolwiek myśli i trosk dotarł do polanki. Aportował się z cichym
pyknięciem. Znajdował się w niewielkim parku, wybrał to miejsce bo nigdy nie
było tutaj wiele ludzi. Ruszył wolnym krokiem do ulubionej kawiarenki. Właśnie
miał zamiar skręcić w jedną z niewielkich uliczek, gdy to co zobaczył sprawiło,
że zapomniał o swoim celu. Jakieś 50m od niego biegła zapłakana Granger.
Kierowała się w stronę ulicy, przez łzy nie widziała że jedzie rozpędzony
samochód. Severus słyszał już pisk opon i głośny klakson, widział przerażoną
minę gryfonki gdy spostrzegła auto. W trzech potężnych skokach znalazł się koło
niej i mocno łapiąc za ramię ściągnął z jezdni. Drobnym ciałem Hermiony
wstrząsnął szloch, chcąc nie chcąc Snape przytulił do siebie zapłakaną
dziewczynę.
Czy obiecujesz
chronić moją córkę?
Tak.
- Dziękuję. –
wyszeptała dziewczyna do swojego wybawiciela, podniosła głowę i spojrzała na
mężczyznę który trzymał ją w ramionach. Nie poznała go od razu. Lśniące czarne
włosy spięte w kucyk, lekki uśmiech na twarzy, błyszczące ulgą oczy.
- Profesor Snape? –
spytała z niedowierzaniem
Jak wam się podoba?Komentować !!! Anastazja Fill
Świetne ! Czekam na więcej :*
OdpowiedzUsuńJeszcze dziś ?? Please ϟ
Dziękuje, tak rozdział 4 pojawi się dziś około 19 Anastazja Fill <3
Usuń