niedziela, 26 stycznia 2014

Rozdział 2

Rozdział 2 ,,Trudna rozmowa"

Stanął po chwili na polanie i ukrył twarz w dłoniach. Co on teraz ma zrobić? Musi związać się z dziewczyną? Ale jak… Ona ma tylko 16 lat. To tak niewiele… Biedna dziewczyna… Nikt chyba nie chciałby mieć takiego ojca, pomyślał kierując się w stronę zamku. Jego kroki dudniły głucho, gdy wbiegł po schodach. Automatycznie skierował się do gabinetu Minerwy. To właśnie z nią chciał porozmawiać. Nie miał ochoty mówić o tym Albusowi teraz, później z nim porozmawia. Zapukał do mahoniowych drzwi. Krótkie „proszę” pozwoliło mu wejść. Zamaszystym ruchem otworzył je i wszedł go gabinetu. Szata śmierciożercy powiewała za nim groźnie.

- Synu! Co się stało? – z niepokojem w głosie odezwała się McGonagall, ruchem ręki wskazała mu miejsce naprzeciwko niej. Mężczyzna zajął je i ściągnął maskę z twarzy.

- Lord zmusił mnie do złożenia przysięgi… - urwał, na jego twarzy widać było ogromy ból.

- Czego dotyczyła? – nie pamiętała, kiedy jej przybrany syn był w takim stanie. Od śmierci Lily, chyba ani razu.

- Powiedział… powiedział, że ma tutaj córkę w Hogwarcie… I kazał… kazał… - głos mu się załamał, nabrał powietrza i spojrzał w oczy Opiekunki Domu Lwa. – kazał mi się z nią związać i dać mu dziedzica.

- To… to niemożliwe. – wyszeptała. – Kim ona jest?

- Gryfonka. Granger. – dwa słowa zdawały się dzwonić w gabinecie. Severusowi ciążyły z głowie bardziej niż Ognista. Kobieta załamała ręce, Snape wiedział, że Hermiona była jej ulubienicą. Martwiła się pewnie jak to się ułoży…

- Jak to możliwe Severusie? Hermiona córką Toma? To absurd. – próbowała przekonać samą siebie.

- Nie wiem. Ale Lord na pewno sobie tego nie wymyślił. – jego głos był zupełnie wyprany z emocji.

- No może masz rację… Boisz się? – jej głos był delikatny, czuły.

- Tak. Nie wiem co o tym myśleć… Przecież Gran… Hermiona… ja i ona? To takie… dziwne…

- Wiem Severusie. Odpycha cię ta dziewczyna? – spojrzała na niego przenikliwym wzrokiem znad okularów.

- Właściwie to nie. – uśmiechnął się. – Przypomina mi Lily…

- Tak, do panny Evans jest podobna. – w jej oczach zabłyszczały wesołe iskierki.

- Może nawet trochę za bardzo. – stwierdził cierpko.

- Severusie wierzę, że dasz sobie radę. Tom nie mówił nic, że chce ją zobaczyć? Powiedział ile masz czas na… na realizację przysięgi? – dodała kwaśno.

- Na jedno i drugie odpowiedź brzmi nie. – odetchnęła z ulgą.

- Musisz porozmawiać z nią i powiedzieć jej wszystko jak tylko będzie w szkole.

- Ale przecież ona ma chłopaka! Jak ja mam jej to powiedzieć? Hermiono rzuć go i zostań ze mną? – w jego głosie słychać było desperację.

- Nie wiem jeszcze jak. Mamy dwa tygodnie, jak pojawi się tutaj razem z innymi uczniami. Do tego czasu coś na pewno wymyślimy. A teraz mój drogi idź ochłonąć, prześpij się. Ja porozmawiam z Albusem, dobrze? – troska jaka przez nią przemawiała, sprawiła, że Severus posłusznie skinął głową i udał się do swoich komnat.



***



Hermiona Granger, szesnastoletnia gryfonka siedziała w pokoju swojej przyjaciółki na łóżku i rozczesywała swoje długie brązowe włosy.

- I pomyśleć, że rodzice się zgodzili na coś takiego! – zapiszczała z przejęcia Ginny pakując swoje ciuchy do ogromnej torby.

- Ja tam nie narzekam. – zaśmiała się Hermiona.

- Ja też nie. Dwa tygodnie u chłopaków! Ehh. – rozmarzyła się.

- To będzie odjazd. Bez Harrego i Rona tylko z Alexem i Victorem to będzie raj. – podsumowała starsza dziewczyna.

- Dokładnie! A ty masz gotowe walizki? – spojrzała w stronę przyjaciółki.

- Tak. – wyciągnęła z kieszeni dwa pudełka wielkości zapałek. – Ja jestem gotowa.

- Szczęściara. – mruknęła Ruda.

- Wiem. – wyszczerzył się Czekoladowooka.

- Dziewczyny, na dół! – usłyszały głos mamy Ginny, posłusznie zbiegły do kuchni.

- Tak mamo? – zapytała jej jedyna córka.

- Macie pół godziny jeszcze. Później przybędzie po was pan Swan.

- Pół godziny? – wyjąknęła Ruda. – O nie! – z krzykiem uciekła na górę. Miała jeszcze tyle do zapakowania…

- Hermiono tylko bez szaleństw u chłopców dobrze? – dziewczyna przytaknęła głową. – I opiekuj się Ginny.

- Dobrze pani Weasley. – zdążyła wydukać zanim kobieta przytuliła ją mocno do piersi. W nosie poczuła zapach pieczeni, którą jadła na obiad. Po kilku minutach wyswobodziła się z uścisku i wyszła na dwór. Miała jeszcze ponad 20 minut.

Lekki, przyjemny wiatr rozwiał jej długie, brązowe loki. Uśmiechnęła się do siebie. Skierowała swoje kroki do pobliskiego stawu. Usiadła nad brzegiem zapatrując się w taflę wody.

Przed sobą miała dwa tygodnie z Alexandrem. Już tak bardzo się za nim stęskniła. Tak długo nie słyszała jego głosu, nie całowała jego pełnych ust. A teraz… Dwa tygodnie z nim… To zapowiadało się cudownie. Z nim i Ginny i Victorem. Victor był młodszym bratem Alexa. Był na tym samy roku co ona i Harry, a Alex miał być teraz na siódmym roku. Jego ostatni rok w Hogwarcie… Ich ostatni wspólny rok w szkole. Muszą to wykorzystać. Spędzą ze sobą tyle czasu ile tylko się da…

- Miona! Chodź! – usłyszała głos Rudej. Wstała i podreptała do niej. Na jej twarzy rósł coraz większy uśmiech.


No i jak wam się podoba ? Anastazja Fill

2 komentarze:

  1. Ten komentarz został usunięty przez autora.

    OdpowiedzUsuń
  2. Świetnie piszesz <3 Czekam na więcej i mam nadzieje, że jak najszybciej zobaczę kolejny post :*

    OdpowiedzUsuń